Punkty odniesienia. Blog o konstruktywnym szyciu : denim shirtdress                                   

denim shirtdress

   


Lubię jesień i jesienne szycie. W tym roku będzie u mnie granatowo - tak jeszcze bardziej! To po prostu jest mój kolor. Zaszalałam jakiś czas temu i kupiłam sporo różnych jeansowych tkanin, więc teraz mam w czym wybierać. Poza tym na skończenie czeka skrojony wiosną żakiet ze ślicznej błękitno-granatowo-białej chanelki. Porzuciłam ten projekt, bo przyszły upały, a wszywanie rękawów doprowadzało mnie do rozpaczy. Mam nadzieję, że teraz starczy mi cierpliwości.

I love Autumn sewing! This year there are going to be a lot of navy blue on this blog. Today first piece of my lately work. Simple denim shirtdress. It is an effect of Pinterest inspirations and my first contact with “Anna”. (Polish magazine presenting Simplicity patterns). I used pattern number 54. Primary version was too baggy for me, so I added a few adjustment. Two darts on the front and two darts on the back. I also reduced underarms, 2,5 cm on both sides. In the end I made the biggest change, I gave up on making open front. I sewed together both parts and I only left a triangular neck. In my opinion it looks nice now. 


Na mojej Pinterestowej tablicy z jesiennymi inspiracjami możecie zobaczyć, że chodzą za mną koszule i szmizjerki. Dzisiejsza sukienka to efekt tego zapatrzenia oraz pierwszego kontaktu z "Anną". Zachęcona postem Susanny, postanowiłam wypróbować tę niezbyt wyględną gazetę.  Wyszła mi szmizjerka w wersji minimalistycznej, dla leniwych.


Follow Punkty Odniesienia's board Fall 2015 (sewing inspirations) on Pinterest.


Najpierw o wykroju. Wybrałam model 54 ("Anna - Moda na szycie" 3/2015) na sukienkę koszulową ze stójką zamiast kołnierza i z ładny owalnym dołem.  Rozmiar 38/40 okazał się odpowiedni w biodrach i mocno workowaty w pasie i biuście. Poradziłam sobie z tym, po pierwsze dodając cztery zaszewki, po dwie z przodu i z tyłu, po drugie zwężając całość na wysokości pach, o jakieś 2,5 cm z każdej strony. Wciąż jest luźno, ale jednak trzyma fason. Ponieważ zmniejszyłam paszki, musiałam również zmniejszyć rękawy. Chciałam jednak, żeby były dość luźne, troszkę kimonowe, więc zamiast je zwężać, spłaszczyłam główkę. Największa zmiana wynikła trochę z lenistwa, trochę z braku na podorędziu odpowiednich guzików, a  trochę ze zmiany koncepcji. Ponieważ fason okazał się luźniejszy niżby to wynikało z załączonych obrazków i sukienkę swobodnie mogę zakładać przez głowę, zrezygnowałam z zapięcia. Po prostu zszyłam przód, zostawiając trójkątny dekolt. W połączeniu ze stójką dało to efekt azjatyckiego minimalizmu, ale w zachodnim dżinsowym wydaniu. I to mi się podoba.

Jeśli chodzi o samo korzystanie z "Anny" to wielką zaletą są obrazkowe instrukcje szycia do każdego modelu. Kiedy szyję z "Burdy", wszystko robię na logikę lub szukam tutoriali w Internecie. Kilka modeli z tego numeru mnie jeszcze kusi, więc pewnie prędzej, czy później wrócę do niego.


Tkanina, z której szyłam, to bardzo przyjemny cienki, ale mięsisty denim. Świetnie się z nim pracowało. Sukienka została sfotografowana po całym dniu noszenia, więc widać, że materiał trochę się gniecie. No ale to uroki naturalnych włókien, nic nie poradzimy. Inna - troszkę gorsza - sprawa to to, że przód strasznie przylepia się do rajstop przy chodzeniu, co przy tej długości grozi jakimś niechlubnym striptizem, Zakupiłam już środek antystatyczny w sprayu, mam nadzieję, że pomoże. Został mi jeszcze kawałeczek, więc może jakaś minimalistyczna bluzka powstanie.




Labels: , , , , , ,