Punkty odniesienia. Blog o konstruktywnym szyciu : spring shirts #1                                   

spring shirts #1

   

Tym wpisem otwieram cykl wiosenno-letnich postów o moich zmaganiach z wytworami koszulopodobnymi. Dzianinowe bluzki trochę mi się znudziły i znosiły również. To jednak okropne, jak szybko ulubione ubrania stają się po prostu nieprzyzwoicie zniszczone. No ale jak nosisz coś przynajmniej raz w tygodniu przez rok, to nie ma zmiłuj, musi się sprać. A może nie musi? Macie jakieś cudowne sposoby? Chętnie przygarnę.

Spring will be full of shirt sewing variations. I challenged myself to learn how to sew perfect shirt and I am going to stick with that crazy plan untill I succeed. Today first step, simple blouse based on Burda pattern 7/2010 #121. I am quite happy with the effect.  I really like minimalistic style of this shirt  but I could make better choice of fabric. This one is too stiff. Next time I am going to use something softer.

Happy weekend!





Mam takie wrażenie, że tkaniny lepiej znoszą czas niż dzianiny, więc postanowiłam swoją energię skierować w inną stronę. Cienkie tkaniny to mój przeciwnik na najbliższe miesiące. Oczywiście nie porzucam dzianin definitywnie, ale mam ochotę się uczyć nowych rzeczy. Postanowiłam nie rzucać się od razu w odmęty pełnej, zamankietowanej koszuli, tylko małymi kroczkami iść do celu. Niech każdy kolejny projekt ma nowy koszulowy element, niechże się z czymś zmierzę, ale nie zamęczę, nie zestresuję i nie sfrustruję. Tu stójka, tam kołnierzyk, kieszonka, mankiecik i złoży się z tego wiedza koszulowa. Tak sobie to wymyśliłam.

Kilka wykrojów chciałam wypróbować od dawna. Między innymi ten (Burda 7/2010 #121) prezentowany na zdjęciach. Mimo że nie jestem fanką różowych falbanek, to od pierwszego wejrzenia byłam w nim zakochana. A jeszcze wtedy nie szyłam. Wiedziałam, że falbanki odpadną, ale ten podział na pół, dający możliwość ciekawego pogrania fakturą tkaniny zawsze mnie urzekał. Nie miałam pełnego planu, gdy zaczynałam szycie, wiedziałam, że górę skroję ze skosu, a dół prosto - reszta miała mieć charakter minimalistyczny. Idąc tym tropem zrezygnowałam z guzików, na rzecz zatrzasków. Stębnowania ograniczyłam do minimum. Moja tkanina jest cieniutka, ale lekko sztywna (kupiłam to jako jeans z jedwabiem), stąd uznałam, że ładniej będą wyglądać skrócone rękawy a la motylki niż przymarszczone. Troszkę pograłam również dołem, wyprofilowałam go, by z tyłu był nieco dłuższy. Myślę, że wyszło całkiem fajnie. Jak myślicie?

No dobrze, skoro to projekt szkoleniowy, to wypada powiedzieć, czego się nauczyłam. Potrenowałam ścieg francuski. Już któryś raz z kolei z niego korzystam i jestem zachwycona. Szycie stójki poszło całkiem nieźle, acz jeszcze brakuje mi trochę precyzji do ideału.To samo tyczy się zapięcia. Kasiu, ćwicz cierpliwość! Wypróbowałam nowy sposób wąskiego podwijania cienkich tkanin (rękawki!) i to był strzał w dziesiątkę - wyszło równiutko jak nigdy! Największą bolączką w tym projekcie okazała się o dziwo tkanina - która po prosty jest sztywna i bardzo lekka . Szyło się ją przewspaniale, ale troszkę mi przeszkadza efekt bombki, widoczny na zdjęciu profilowym. Lejąca tkanina wypadłaby dużo lepiej. No i jednak to straszny gnieciuch. Nie jest to ciuch, z którego jestem w pełni zadowolona, ale ogólnie na plus, znajdę na niego sposób :)

A co dalej? Mam kilka pomysłów. Na 100% spróbuję się z koszulami z Ottobra i KnipMode. Pierwsza ma śliczny kołnierzyk bebe, a druga cudne pasowania w tułowiu. Kusi mnie również koszula z raglanowym rękawem z Burdy. No i muszę skończyć zeszłoroczny projekt na podstawie książki Gertie. Pomysłów mam aż nadto, tylko czasu ciągle mało. Macie jakieś ulubione kroje koszulowe warte polecenia?

Labels: , , , , , , , , ,