Punkty odniesienia. Blog o konstruktywnym szyciu : perspektywa pogodowa                                   

perspektywa pogodowa

   
Patrząc dziś za okno, z utęsknieniem powracam do mojej niedawnej budapesztańskiej wyprawy - niemal parzącej od wdzierającego się we wszystkie zakątki słońca. Myślę o przesympatycznym właścicielu restauracji Spinoza, który nagabną nas, zachęcając (przekonująco!) do obiadu. Krótka rozmowa o Węgrzech i Polsce. Okazało się się, że dla tego Węgra jesteśmy zimnym krajem Północy. Nigdy tak o Polsce nie myślałam. Polityczno-historyczna propaganda przekonuje nas, że jesteśmy centrum (sercem) Europy. A jednak zmiany klimatyczne i obserwowana od kilku sezonów pogoda zmusza mnie do uznania węgierskiej perspektywy. Jesteśmy zimną, mokrą, kapryśną Północą Europy. Choć nie wracam z rozrzewnieniem do dzieciństwa i wczesnej nastoletniości, jakoś mnie moje "cudowne lata" nie wzruszają, to jednak pamiętam, że były upalne lata i mroźne, słoneczne zimy. Pamiętam wiosny zachwycające rozbuchaną zielenią i deszczem padającym w pełnym słońcu. Prawdziwą polską złotą jesień, która jest absolutnie moją ukochaną porą roku. Znaczy była, bo już chyba zupełnie umarła i po jej wspomnienie niedługo będzie trzeba sięgać do zakurzonych ksiąg średniowiecznych kronikarzy. Jak tu nie być depresyjnym, narzekającym Polakiem? Co z tego "że nie mamy problemów z gospodarką" (cytat z pana restauratora, propaganda działa!), skoro toniemy w błocie smagani zimnym wiatrem. Chcę byś Grekiem, Włochem, Hiszpanem i zmagać się z kryzysem w pełnym słońcu.


Labels: , ,