Sezon wspinaczkowy w pełni. Ulubione portki już się troszkę znosiły, wiec Lubemu należy się coś nowego. Ta para to kompilacja dwóch poprzednich prób. Materiał to resztka po ulubionych, czyli jasnoniebieska, trochę poplamiona, mieszanka lniano-bawełniana (tak mnieniam, materiał został odziedziczony) ufarbowana przeze mnie na czerwono, a raczej na pyszny malinowy kolor. Coraz bardziej lubię farbowanie tkanin, może dlatego że bawią mnie efekty niespodziewane.Tym razem portki miały być jaskrawe, by lepiej odróżniać się od skały. Więc są. Wykrój to krótka wersja spodni z Burdy, które pokazywałam już tu. W końcu udało mi się wszyć perfekcyjnie zamek do rozporka! Hura. Materiału było na styk, więc zamiast podwijać nogawki, wykończyłam je czerwoną lamówką, myślę, że z korzyścią dla efektu wizualnego. Przekonuje się coraz bardziej do tego modelu z Burdy (4/2010 #129). Daje dużo swobody, ale nie wygląda zbyt luźno. Luby zadowolony, ja zadowolona. Pełnia malinowego szczęścia. We
are in the middle of climbing season in Poland. So it is a perfect
time for new summer climbing pants for my dear S. I've sewn him two
pairs till now and this one is a kind of compilation of those previous
projects. I took fabric from the first one and pattern form thesecond one. Fabric is a cotton-lien mix. It was an old piece with
some defects so I've decided to dye it myself. I used a red pigment
and with a light blue base it gave me a beautiful raspberry colour. I
love it. Pattern is a shorter version of Men's Cargo Pants (Burda4/2014 #129). I
really like this pants!