Punkty odniesienia. Blog o konstruktywnym szyciu : self-drafted #3: faux suede skirt                                   

self-drafted #3: faux suede skirt

   


szycie spódnicy

Dawno tu nie było własnej konstrukcji. Po kursie, w którym brałam udział prawie dwa lata temu, udało mi się opublikować tylko dwa projekty (kwiecista, romantyczna sukienka, ulubione jeansy). A potem trochę to zginęło w pięknym życiowym zamieszaniu. Teraz powoli wracam do tematu, odkopuję notatki, szukam nowych źródeł, a przede wszystkim wykorzystuję w praktyce.  Dzisiaj o prostej, ale dość efektownej (moim zdaniem!) spódnicy. Bo nie ma lepszego sposobu na uszycie idealnej kreacji, jak własna konstrukcja od podstaw!

Wszystko zaczęło się od tkaniny. Kilkanaście miesięcy temu w second handzie wpadł mi w ręce kawałek brązowego sztucznego rozciągliwego zamszu. Od razu pomyślałam - prosta spódnica! Oczywiście musiał odleżeć swoje zanim na poważnie siadłam do projektu, może dlatego że spódnica, którą miałam na myśli nie do końca wpisywała się w moją ówczesną wizję idealnej garderoby, w  której królowały spódnice midi cięte z połowy koła. Paradoksalnie będąc w ciąży, przekonałam się, że mogę super się czuć w ubraniach przy ciele i na zimę mam ochotę szyć tylko takie spódnice. I tak, dzierżąc w dłoni milutki kawałek tkaniny, zaczęłam szukać inspiracji i wykrojów. 


Today I am coming to you with my new self-drafted skirt. It's been a while since I took patternmaking classes. After that, I published only two self-drafted projects here (check my favorite dress and jeans). Then life happened, baby and all this sweet craziness around. I am very excited about working with self-drafted patterns again, it gives me a new energy and a freedom of creating whatever I want.

This simple skirt is a second (and last) item for my super short winter sewing plan. I wrote about it in the last post. My first choice of fabric for this project was brown faux suede but unfortunately, this piece I had in my stash was too small and I had to make a quick change of plans. I also had this second piece of faux suede fabric and it was big enough to fulfil my idea. I am actually very happy with my second choice, this color is glamorous. It isn't neutral but it works well with many items from my wardrobe. And it was the whole idea! Having more possible outfits in my wardrobe. Mission accomplished!
So, do you like my new skirt? This is something you would wear this winter? Do you draft your own patterns?   

suede skirt inspirations
Moje inspiracje: 1, 2, 3, 4.

Szukałam możliwie prostej formy, z niewielką ilością przeszyć, bo nie byłam pewna, jak tego typu tkanina będzie pracować. Oczywiście inspiracji znalazłam milion, a wykrój tylko jeden. Mój podręczny zbiór Burd, Knimode, Ottobre etc. oczywiście okazał się mało pomocny. Najbliższy mojej wizji okazał się model z  Seamwork, ale po przeanalizowaniu sprawy postanowiłam jednak sama wykonać konstrukcję. Dlaczego? a. potrafię, b. chciałam w pełni wykorzystać właściwość mojej tkaniny - elastyczność i uszyć coś mocno przylegającego, c. żaden, nawet najlepszy gotowy wykrój nie będzie idealnie dopasowany do mojej sylwetki.
suede skirt
Jestem zachwycona stopniem dopasowania tej spódnicy, a ten duży rozporek na przodzie dodaje fajnego dramatyzmu. 
Zaczęłam od skonstruowania aktualnej formy podstawowej, uszyłam wersję próbną, żeby upewnić się, że wszystko pasuje i dopiero w następnym kroku zajęłam się konstruowaniem właściwej formy: podniosłam talię, wymodelowałam pasek oraz listwę zapięcia. Zwęziłam też nieco całość, bo forma podstawowa zakłada użycie tkaniny nierozciągliwej, więc zawiera niewielkie luzy. Spódnica minimalnie zwęża się ku dołowi. Zrobiłam drugie odszycie, zachowując docelową długość, by upewnić się, że ta zaplanowana będzie właściwa. Zadowolona z efektu ruszyłam z nożyczkami, w kierunku mojej tkaniny i tu mi szczęka opadła. Okazało się, że mam jej za mało i w żaden sposób nie zmieszczę na niej mojego wypieszczonego wykroju. To już drugi raz, jak źle oszacowałam posiadany metraż materiału. Chyba jednak nie mam miarki w oczach.
sewing process
Cóż, odszycie próbne w bałaganie to może nie najbardziej malowniczy obrazek, ale to taki ważny etap procesu twórczego.
Jednak jako posiadaczka obszernych i posegregowanych zbiorów tkanin wiedziałam, że mam jeszcze jeden kawałek zamszu w zanadrzu. Rudo-czerwony, może ceglany, zamsz został przeze mnie zakupiony kilka lat temu na Allegro. Miała powstać z niego torebka, ale nigdy nie powstała. Szczęśliwie tkaniny wystarczyło na spódnicę. Żałuję tylko, że kieszeni już nie dało się z niej wykroić. Myślałam przez chwilę o jakiś patchworkowych ze skrawków, ale zrezygnowałam, bo zależało mi na minimalistycznym efekcie. 
Powiem tak, bardzo się cieszę z tego wypadku przy pracy, bo ten kolor naprawdę robi robotę, a zestawienie z bluzką w paski po prostu uwielbiam i już wiem, że to będzie mój nowy uniform. A brązowy zamsz czeka na swoją kolej, prawdopodobnie uszyję z niego krótszą wersję tego modelu, tym razem na bank z kieszeniami. 
Chciałam zrobić fotki w zestawieniu z kilkoma bluzkami, ale się nie dało :)  Ale z moją rozgwieżdżoną koszulą też fajnie wygląda. 


Na koniec chciałam napisać jeszcze trochę o obawach, jakie miałam, szyjąc tę spódnicę.


Napiszcie proszę, jak wam się podoba ten model spódnicy. Nosiłybyście? Macie doświadczenie z szyciem sztucznego zamszu i możecie podzielić się jakimiś przemyśleniami na temat technik ułatwiających pracę z tą tkaniną? Chętnie wypróbuję przy brązowej wejrsji. No i czy bawicie się w konstrukcję, czy wolicie gotowe wykroje?

Pozdrawiam Was serdecznie,

Kasia

P.S. No i przybijcie mi piątkę, bo właśnie zrealizowałam mój jesienny miniplan szyciowy, o którym pisałam w poprzednim poście. Jupi!

Labels: , , , , , ,